Autor Wiadomość
ArchontLucypher
PostWysłany: Wto 23:09, 20 Gru 2005    Temat postu:

Rzekłaem iż ciało ulega rozkładowi po śmierci!:> nie za życia...
Helzmann
PostWysłany: Nie 16:18, 18 Gru 2005    Temat postu:

archont lucypher napisala:
spożywanie mięsa i krwi ciało ludzkie ulega rozkładowi

Ciekawe hehe a jakies potwierdzenie w nauce? jem mieso i moje cialo nie ulega rozkladowi a tak propo ciekawe co Jezus myslal na temat gejow bo co do Pawla to podobno mial jakas awersje do homo. A co do ateizmu ateista nie jest - to skrajnosc a ja skrajnosci nie popieram Wink
ArchontLucypher
PostWysłany: Sob 0:01, 17 Gru 2005    Temat postu:

Helzmann, ja tylko napisałem co Jezus wyznawałVery Happy
Po śmierci pójdziesz tam gdzie sam zechcesz;) poza tym napisane jest iż przez spożywanie mięsa i krwi ciało ludzkie ulega rozkładowi:D zresztą co sie tak obawiasz gdzie trafisz skoro i tak pewnie ateista jestes:P
Helzmann
PostWysłany: Pią 16:18, 16 Gru 2005    Temat postu:

ArchontLucypher napisala:
2) Zakaz spożywania mięsa i krwi( przez to ciało ulega rozkładowi i rodzi sie robactwo)
3) Zakaz zawierania małżeństw gdzie któres z małżonków jest nieuleczalnie chore lub kalekie... Przez to tworzą się upośledzone dzieci


no coz pojde wiec do piekla bo jaroszem nie jestem a salcesonik i kaszaneczke z mila checia zjem a do punktu 3 co sie stanie jak wspolmalzonek dowie sie ze jego wspolmazonka jest nieuleczalnie chora np na raka 5 lat po zawarciu zwiazku malzenskiego ? rozwod ?
ArchontLucypher
PostWysłany: Pią 1:12, 16 Gru 2005    Temat postu:

Zastanawiam sie jaką przeszłosć mieli Rycerze którzy mówią "ni" :]
ArchontLucypher
PostWysłany: Wto 0:30, 13 Gru 2005    Temat postu:

poza tematem.... oto kilka maxym jakie powinni wyznawac ludzie wedle 5 Ewangelii Jezusa, Życia Doskonałego odnalezionej w Indiach....
1) Odnaleść Boga w sobie, nie w kościele...
2) Zakaz spożywania mięsa i krwi( przez to ciało ulega rozkładowi i rodzi sie robactwo)
3) Zakaz zawierania małżeństw gdzie któres z małżonków jest nieuleczalnie chore lub kalekie... Przez to tworzą się upośledzone dzieci
4) Uniceswianie z litością cierpiących na ciele jak i na duszy...
5) Wierzyć w Boga czyli go rozumieć...
6) czynić innym to, co sami chcielibysmy by nam czyniono
7) Zakaz krzywdzenia zwierząt gdyz one też są dziećmi boga
Cool poznawanie prawdy
9) odkrywanie w sobie dwóch pierwiastków i łaczenie ich ze sobą(jin jang)
10) odrzucać materializm...
yarek shalom
PostWysłany: Pon 1:59, 12 Gru 2005    Temat postu: Nicky Cruz opowiada... historia prawdziwa

Zapraszam do przeczytania ksiazki pt NICKY CRUZ OPOWIADA - jest to prawdziwa historia przywodcy najpotezniejszego i najbrutalniejszego gangu Nowego Yorku lat 50-tych - gangu Mau Mau...

Ksiazka byla wydawana w latach 80-tych, przeczytalo ja na swiecie kilkaset milionów ludzi...

Ksiazka opowiada nie tylko o walkach gangow, zabojstwach, przestepstwach ale przedstawia również historie wielu osob które w poszukiwaniu sensu zycia utraciły wszystko...

Ksiazka jest w wykazie materiałów ktore aktywnie zwalczaja problem narkotykow wsrod mlodziezy... zostala umieszczona jako glowna pozycja na najwiekszej stronie poswieconej problemowi narkotykow w Polsce!

Książkę Nicky Cruz opowiada udostępniono w internecie za zgodą Wydawnictwa AGAPE

Ksiazka jest w całości na stronie:

http://kchweswidnik.w.interia.pl


Strony zagraniczne które potwierdzają historię Nicky Cruza:

http://www.nickycruz.org
http://www.nickycruz.org/about/the_man.htm
http://www.tcfarm.org/History/Nicky.html


Oto początek 1 rozdziału:

- Złapcie tego zwariowanego szczeniaka! ktoś krzyknął.
Ledwo otwarto drzwi należącego do linii lotniczych PANAM samolotu Constellation, pomknąłem po schodkach w dół i dalej w kierunku budynku nowojorskiego lotniska Idlewild. Działo się to 4 stycznia 1955 roku i zimny wiatr szczypał mnie w policzki i uszy.
Kilka godzin wcześniej mój ojciec w San Juan wprowadził mnie, zbuntowanego piętnastoletniego chłopaka portorykańskiego, na pokład tego samolotu. Poleciwszy mnie opiece pilota, nakazał siedzieć w samolocie, dopóki nie zgłosi się po mnie mój brat, Frank. Ale gdy drzwi się otwarły, pierwszy wybiegłem z samolotu i co sił w nogach pomknąłem po betonowej płycie.
Trzej ludzie z obsługi lotniska skoczyli i przygwoździli mnie do siatki ogrodzenia przy wyjściu. Gdy starałem się uwolnić, lodowaty wiatr przenikał przez moje tropikalne ubranie. Dyżurujący przy wyjściu policjant chwycił mnie za ramię i ludzie z linii lotniczych spiesznie wrócili do swoich zajęć. Traktowałem to wszystko jak zabawę i spojrzawszy na policjanta, uśmiechnąłem się do niego.
Ty zwariowany Portorykańczyku! Co sobie do diabła wyobrażasz? krzyknął policjant.
Wyczułem w jego głosie nienawiść i uśmiech zamarł mi na ustach. Grube policzki policjanta były zaczerwienione od chłodu, a oczy łzawiły mu od wiatru. W obwisłych wargach podskakiwało nie zapalone cygaro. Nienawiść! Poczułem, jak napełnia moje ciało. Taką samą nienawiść czułem do mojego ojca i matki, do nauczycieli i do policjantów w Porto Rico. Nienawiść! Próbowałem mu się wywinąć, ale trzymał mnie żelaznym chwytem.
- No, szczeniaku, wracaj do samolotu.
Popatrzyłem na niego i splunąłem.
- Ty świnio! – warknął. – Brudna świnio!
Rozluźnił uchwyt na moim ramieniu i próbował złapać mnie za kark.
W tym momencie dałem nurka pod jego ramieniem i skoczyłem przez otwartą bramkę na teren otaczający dworzec lotniczy
Usłyszałem za plecami krzyki i tupot nóg. Pomknąłem długim chodnikiem, zygzakami omijając ludzi tłumnie spieszących do samolotów. Nagle znalazłem się w hali dworca. Poszukałem wzrokiem drzwi wyjściowych, przebiegłem halę i wyskoczyłem na ulicę.
Przy krawężniku stał wielki autobus z otwartymi drzwiami i pracującym silnikiem. Przepchnąłem się przed wsiadających do niego ludzi. Kierowca złapał mnie za łokieć i zażądał opłaty za przejazd. Wzruszyłem ramionami i odpowiedziałem po hiszpańsku. Kierowca bezceremonialnie wypchnął mnie z kolejki, zbyt zajęty, by tracić czas ze smarkaczem, który ledwo rozumie po angielsku. Gdy zwrócił się do grzebiącej w torebce kobiety, schyliłem się i poza jej plecami przemknąłem się do zatłoczonego autobusu. Spojrzawszy przez ramię, by upewnić się, że kierowca mnie nie widzi, przepchnąłem się do tyłu i usiadłem koło okna.
Gdy autobus ruszył, zobaczyłem, jak z budynku dworca lotniczego wybiega ten gruby policjant, i wszyscy rozglądają się dookoła. Nie mogłem się powstrzymać i śmiejąc się do nich przez szybę zastukałem w okno i pomachałem im ręką.
Potem opadłem na siedzenie, wsparłem kolana o oparcie poprzedzającego mnie fotela i przycisnąłem twarz do zimnej brudnej szyby.
Autobus przeciskał się przez zatłoczone nowojorskie ulice w kierunku centrum miasta. Widziałem przez okno leżący na ziemi brudny błotnisty śnieg. Zawsze wyobrażałem sobie śnieg jako coś czystego i pięknego, zmieniającego krajobraz w bajkową krainę. Ale ten śnieg był obrzydliwy, jak brudna papka z rozgotowanych ziemniaków. Szyba zamgliła się od mojego oddechu. Wyprostowałem się i pociągnąłem po niej palcem.
To był świat zupełnie różny od tego, z którego przyjechałem...

Zapraszam!

Powered by phpBB © 2001,2002 phpBB Group